sobota, 29 grudnia 2012

Część 6

-Hej.-szepnął do mnie Luke gdy się obudziłam.Bawił się moim kosmykiem ciemnych blond włosów.
-Która godzina?-spytałam ospała.
-Po dziewiątej.-zaśmiał się a ja zerwałam się jak poparzona.-Co się stało?-spytał z troską.
-Godzina.Jest dziewiąta!Szkoła.Spóźnimy się.wygrzebałam z dolnej półki ciuchy które wyprała mi mama i ułożyła w ładny komplet. 
http://img.stylistki.pl/sets/kremowy-z-czarnym--1356804064-s223796.jpg?v=0
Zawsze dodawała lakier do paznokci i ciebie do powiek oraz szminkę.Jakby była moją stylistką.Zawsze chciała zostać stylistką ale została przyjęta do innej pracy.Kupowała mi ubrania i na każdy dzień miałam  przygotowany ładny zestaw.Tata musiał zrobić remont w moim pokoju i zamiast mojej łazienki zrobił mi garderobę w której mogłam trzymać rzeczy.Miałam ich mnóstwo.Pobiegłam do łazienki koło sypialni rodziców
-Poczekaj w pokoju!-krzyknęłam do Luka.Tata wyszedł z pokoju ponieważ usłyszał moje krzyknięcie. 
-Do kogo krzyczałaś?-spytał.
-Y...-wzruszyłam ramionami i spojrzałam w stronę drzwi od pokoju.Tata ruszył w ich stronę a ja stałam jak wryta.Gdy był koło nich pobiegłam do niego i spojrzałam na jego wyraz twarzy.Oczy miał otwarte szeroko a usta zamknięte.Luke stanął na środku pokoju w samych spodniach.Na szczęście zdążył je ubrać.
-Tato...-powiedziałam piskliwym głosem.
-Wynoś się.-powiedział stanowczo.
-Co?
-Słyszałaś.Pakuj rzeczy i wynocha z domu.Już?!
-Ale...
-Wynocha z domu!?-uderzył mnie w pliczek.Przewróciłam się na podłogę zrzucając rzeczy .Tata spojrzał z grozą na Luka i zszedł na dół do mamy.Nic nie usłyszała ponieważ telewizor w dużym pokoju był na tyle głośno ,że nie dało się słyszeć co dzieje się na górze.Luke podszedł do mnie i dotknął policzka na którym był czerwony ślad po uderzeniu.Wstałam i podeszłam do garderoby.Wyjęłam dużą walizkę oraz największą jaką miałam torbę.Wyjmowałam z szuflad rzeczy i rzucałam do walizki.Były wymięte jak psu z gardła ale nie zwracałam na to uwagi.Do torby w paski na plaże wrzuciłam ręczniki i kosmetyki oraz biżuterię z toaletki a buty włożyłam do dużej czarnej torby.
-Luke.Masz samochód?
-Mam.
-Proszę idź po niego i przyjedź tutaj.-łzy spływały mi po całej twarzy.Luke stał koło łóżka.-Idź!-krzyknęłam a on wybiegł przez okno z pokoju.W garderobie zostały tylko puste pułki i toaletka.Wieszaki popakowałam z rzeczami.Spod łóżka wyjęłam kartony i spakowałam książki do szkoły i czytania oraz wszystkie encyklopedię i słowniki.Lampkę nocną do innego pudła.Narzutę z łóżka,pościel ,poduszki i prześcieradło do kremowej torby przeznaczonej właśnie na te rzeczy.Elektronikę(laptop,słuchawki,ładowarki,głośniki) do pudła po wierzy stereo.Luke przyjechał jeepem i wszedł przez okno. 
-Zabierz już walizkę i torby.W kartony muszę popakować jeszcze rzeczy.-powiedziałam w pośpiechu.Przybory szkolne schowałam do cienkiego pudełka.Z białej skrzyni wyrzuciłam dawne zabawki gdy byłam mała i schowałam za to wszystkie torebki i obrazy ze ścian i pozostałe rzeczy ,które zostały.
-Weź wszystkie kartony.Zaraz przyjdę.-pocałowałam go w policzek.Wyszłam z pokoju na dół do przed pokoju i wzięłam płaszcze zimowe,jesienne i kurtki na lato,wiosnę.Trzy pary butów w których przez 3 dni chodziłam wzięłam w ręke
-Pa mamo!-krzyknęłam do niej.Tata przyszedł do przedpokoju a mama stanęła koło niego. 
-Gdzie idziesz?-spytała trzymając szmatkę do naczyń.
-Wyprowadzam się.Już się wynoszę.-powiedziałam do ojca.To był jeden wielki dupek.-Nawet nie dałeś mi wytłumaczyć o co chodzi.Mama ci wytłumaczy bo nie chce znów żebyś mnie uderzył.Do zobaczenia mamo-pocałowałam ją w policzek.Z ojcem się nie pożegnałam.Nie miałam ochoty.-Nie wrócę.Będę cię odwiedzać mamo!-przekręciłam kluczyk w drzwiach i wyszłam.Pobiegłam do samochodu i wsiadłam do niego. 
-Dobra.Gdzie jedziemy?-spytał.Zamyśliłam się.Zakręcił i pojechał najdalej jak się da od miasta.Patrzyłam przez okno na drzewa ,które mijały mi przed czami coraz szybciej.Spojrzałam na licznik prędkości .
-Nie jedź tak szybko.-zaniepokoiłam się gdy czerwona kreska przekraczała 170 km/h.Zjechaliśmy na parking,który był pusty.Światła oświetlały samochód.Było po godzinie dziesiątej.Siedzenia z tyłu były puste.Przeszłam do tyłu i położyłam się.Zdjęłam biżuterię i wsadziłam ją do kieszeni z tyłu siedzenia.Luke przeszedł do mnie,usiadł.Złapał mnie z plecy, podniósł i oparł na drzwiach.Zamknął samochód kluczykami i rzucił je na podłogę. 
-W końcu sami...-przybliżył się do mnie a ja założyłam mu nogi na plecy.Pocałował mnie i zaczął odpinać kremową koszule.Zsunęłam z nóg baleriny a on zdjął mi bluzkę.
-Luke.-szepnęłam mu do ucha.
-Tak?-przerwał pocałunek.-wskazałam palcem za nim na szybę.Stała przy samochodzie Cornelia i patrzyła na nas to na mnie to na Luka.Chłopak szybko poszukał kluczyki i odpalił samochód.Wcisnął na gaz i odjechał.Wbiłam paznokcie w siedzenie gdy Cornelia zaczęła biec.Nagle wskoczyła przez okno i pociągnęła mnie za nogi 
-Luke!?-krzyczałam i wyrwałam się jej.
-Czego ty chcesz?!-krzyknęłam do Cornelii. 
-Ja?Zniszczyć cię tak jak ty zniszczyłaś mnie.-skuliłam się w kłębek na siedzeniu i schowałam głowę w kolana.Luke otworzył pilotem od kluczyków drzwi za nim i powiedział żebym złapała się czegoś.Złapałam za oparcie i Luke zatrzymał się robiąc ostry skręt.Cornelia wypadła na asfalt a chłopak cofnął i przejechał po niej kołami.Jej oczy zrobiły się czarne z niebieskich a opalona skóra zbledła i przybrała kolor tak jasny prawie jak śnieg.Umarła.Odjechaliśmy do domu Luka.Przystanęliśmy na podjeździe.Teraz siedziałam na przednim siedzeniu obok niego.Zapięłam koszule. 
-Nic ci...jezu.Co ona ci zrobiła?-z oczu ciekły mi obficie łzy.Byłam cała podrapana.Poliki,ręce ,nogi , brzuch.Całe w czerwonych kreskach i zadrapania do krwi.Luke odsłonił moją koszule ponieważ zauważył plamy krwi na niej.Zdjął bluzę i podał mi ją. 
-Załóż.Bo...wiesz...moi rodzice...-speszył się.
-Tak.-westchnęłam.Założyłam bluzę i wyszłam z samochodu.otworzyłam bagażnik i wyjęłam walizkę.Poszukałam spodni i przebrałam się gdyż miałam dziury na czarnych rurkach od zadrapań.Poszliśmy do pokoju Luka.Położyliśmy się na łóżku.Zasnęłam na ramieniu mojego chłopaka.